Nie radzisz sobie w sytuacjach stresowych? Nie jesteś jedyny!
Ludzie się kłócą, ludzie się godzą, tak to już jest w tym naszym życiu. Ja jestem osobą, która bardzo łatwo się denerwuje. Ja albo krzyczę, albo płaczę, u mnie nie ma nic pomiędzy. O ile jeszcze potrafię trzymać nerwy na wodzy (a przynajmniej próbuje) podczas rozmowy przez telefon to na żywo podczas kłótni face to face nie jestem w stanie opanować emocji. Taki mój już urok i nic na to nie poradzę. Mój tata ma podobnie, dlatego nie mogę się z nim kłócić, bo wtedy „chodzi cały dom”. Jak radzę sobie z nerwami?
Nie radzę, ale mam sposób na odstresowanie się, a jest to wysiłek fizyczny. Jeśli mój dzień jest dosłownie beznadziejny, a ja jestem kłębkiem nerwów, to wtedy koniecznie muszę iść poćwiczyć, żeby sobie poprawić samopoczucie. Ostatnio miałam tak stresujące dni, że wolę tego nie wspominać, ale no wiecie, jak to jest, czasem tak po prostu bywa. Nie miałam wtedy jak udać się na fitness, bo akurat byłam w innym mieście, więc pomyślałam, że pójdę coś zjeść na poprawę humoru. Pomyślałam, że skuszę się na sernik, ale jednak go nie kupiłam, tylko w efekcie zamówiłam kawę (nie miałam zbytnio apetytu).
Humor jednak poprawił mi się po południu, wtedy gdy spotkałam swoich znajomych. W końcu ochłonęłam trochę - tak, to właśnie rozmowa jest dla mnie kolejnym sposobem na poprawę samopoczucia. Nie chodzi tu o zwierzanie tylko gadanie o wszystkim i niczym. Przebywanie w odosobnieniu na zewnątrz też pozwala mi trochę się uspokoić. Możecie wierzyć albo nie ale naprawdę, gdy się denerwuje to się we mnie w środku jakby „gotuje” jest mi wtedy tak gorąco, że potrafię przebywać na zewnątrz (gdy jest zimno) w bardzo cienkich ubraniach.
Gdy jestem zdenerwowana, to jestem osobą nie do poznania i taka jest prawda. Nie lubię, gdy w moją kłótnię wcina się ktoś trzeci, bo wtedy niepotrzebnie obrywa. Ja lubię rozwiązywać swoje spory sama. Oczywiście one nie dotyczą poważnych spraw, do jakich potrzebny byłby potrzebny adwokat do spraw rodzinnych, bo nie kłócę się z mężem, bo go nadzwyczajnie świecie nie mam. Bycie only singlem jednak ma wiele plusów, a najważniejszy jest właśnie ten - mniej nerwów. Oczywiście nie mówię, że związki są złe, ale na pewno, będąc w nich, człowiek bardziej narażony jest na sytuacje stresowe. Dajcie znać, jak Wy radzicie sobie z trudnymi emocjami.
Obraz OpenClipart-Vectors z Pixabay
Humor jednak poprawił mi się po południu, wtedy gdy spotkałam swoich znajomych. W końcu ochłonęłam trochę - tak, to właśnie rozmowa jest dla mnie kolejnym sposobem na poprawę samopoczucia. Nie chodzi tu o zwierzanie tylko gadanie o wszystkim i niczym. Przebywanie w odosobnieniu na zewnątrz też pozwala mi trochę się uspokoić. Możecie wierzyć albo nie ale naprawdę, gdy się denerwuje to się we mnie w środku jakby „gotuje” jest mi wtedy tak gorąco, że potrafię przebywać na zewnątrz (gdy jest zimno) w bardzo cienkich ubraniach.
Gdy jestem zdenerwowana, to jestem osobą nie do poznania i taka jest prawda. Nie lubię, gdy w moją kłótnię wcina się ktoś trzeci, bo wtedy niepotrzebnie obrywa. Ja lubię rozwiązywać swoje spory sama. Oczywiście one nie dotyczą poważnych spraw, do jakich potrzebny byłby potrzebny adwokat do spraw rodzinnych, bo nie kłócę się z mężem, bo go nadzwyczajnie świecie nie mam. Bycie only singlem jednak ma wiele plusów, a najważniejszy jest właśnie ten - mniej nerwów. Oczywiście nie mówię, że związki są złe, ale na pewno, będąc w nich, człowiek bardziej narażony jest na sytuacje stresowe. Dajcie znać, jak Wy radzicie sobie z trudnymi emocjami.
*Jeśli pojawiły się jakieś błędy w poście (literówki itp.), to przepraszam, ale wychodzę z założenia, że skoro nie idzie to do gazety, to się nie liczy! Prawda jest taka, że ja często czytam post po publikacji (albo nie robię tego wcale), wiem nie najlepsza metoda, ale co zrobię tak już mam! Co jeszcze mogę dodać... Wpadajcie do mnie na instagrama @nieznanapoznana jaki @niedokoncakosmetycznie
To wszystko na dziś a napisała to dla Was Balbina Kwiatkowska czyli ja Dorota!!! ❤️
Nauczyłam się zachować spokój, ale zamykam się wtedy w sobie i zamrażam emocje, co wkurza przeciwnika. Kiedyś byłam bardziej emocjonalna, ale nie wychodziło mi to na dobre. Potrafiłam powiedzieć przełożonej co myślę, po czym mówiąc że się zwalniam, trzasnąć drzwiami. Kiedyś jednak było o wiele łatwiej, co nie znaczy że nie warto być szczerym ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba nie potrafię sie ugryźć w język. :/
UsuńNie przejmuj się, chwilami też jestem szczera do bólu, chociaż staram się inaczej ;) Emocji nie warto tłumić, choćby ze względu na zdrowie ;)
UsuńJa jestem w związki i mężatką od niedawna i przez 8 lat bycia z jednym mężczyzną, zaliczyliśmy jedną kłótnie.. gdzie tak naprawdę nie było to nic poważnego, po prostu wymiana zdań. I nie uważam, ze mąż/żona to nerwy :) Jeśli dobierze się osobę, którą się kocha i chce się dla niej jak najlepiej to można to pominąć ☺ ja już nie wiem jak to jest się kłócić (i dobrze mi z tym!).
OdpowiedzUsuńCzy jestem nerwowa? Nauczyłam się, że ja jestem panem swojego losu, że ludzi trzymam na dystans i nie ufam. Pracuje z ludźmi i mam z nimi dobry kontakt, w końcu na tym polega praca fotografa :) Ale nie są to osoby, którzy od razu trafiają na listę przyjaciół, znajomych.. to jest relacja czysto zawodowa: klient - fotograf ☺
Ale tak, zdarza mi się kłócić..
Rozumie, to z Ciebie szczęściara skoro kłótni nie ma!! :)
UsuńTo prawda! Mam najcudowniejszego faceta, o jakiego mogłam tylko prosić ☺
UsuńAle halo! Jeszcze i przyjdzie na Ciebie pora, a wtedy obie będziemy wspominać te komentarze! ☺
Estupendo post , es un placer leerte! Que pases un buen día! 🍁🍁🍁
OdpowiedzUsuńPotrafię zachować pokerową twarz w każdym momencie. Nie da się mnie wyprowadzić z równowagi. To ma ujście gdzieś indziej. Treningi na siłowni do spora dawka endorfin, które działają wręcz kojąco na skołatane nerwy.
OdpowiedzUsuńMam męża i nie kłócimy się. Oboje wyznajemy zasadę, że jak problem wsi w powietrzu, to należy go przegadać i tyle.
Wow! Kobiety zazdroszcze Wam ja nie potrafię zachować pokerowej twarzy. :/
UsuńKażdy musi poznac siebie i znalezc najlepszy sposób
OdpowiedzUsuń