niedziela, lutego 24, 2019

Czy pozbyłam się blizny dzięki produktom marki NovaClear z linii Whiten?

Z tego, co pamiętam, to dokładnie 7 stycznia rozpoczęłam kurację produktami marki NovaClear z linii Whiten. Myślała, że zakończę ją 10 lutego, tak się jednak nie stało, bo produktów jeszcze używam (myślę, że jeszcze 3 - 4 użycia i zacznę używać innego zestawu do pielęgnacji cery). Postanowiłam jednak, że już teraz napiszę dla Was recenzję, bo myślę, że 2-3 dni i tak już nie zmienią mojego zdania o produktach z linii Whiten. Postanowiłam je przetestować ze względu na bliznę na policzku, bo może nie wiecie, ale mam niestety taką, nie jest mocno widoczna, ale jednak jest, nie miałam jej zawsze, tak naprawdę niedawno ona powstała.


Muszę przyznać, że mam ogromnego pecha, bo zawsze coś sobie zrobię (i to dosłownie), wtedy gdy podejmuję nową pracę (albo przed podpisaniem umowy). Nie wiem, o co chodzi, dlaczego tak się dzieje, ale chciałabym, aby to już nigdy nie nastąpiło (kiedyś nawet doszło do pęknięcia kości w palcu - zobacz zdjęcie KLIK), więc sami przyznajcie, że to nie jest normalne. Wracając jednak do recenzji kosmetyków marki NovaClear z linii Whiten, zechciałam je przetestować ze względu na bliznę (o czym już wspomniałam), ale też powstałe przebarwienie na czole po niedoskonałości (zobacz zdjęcie KLIK), a powstało ono przez to, że uczulił mnie strasznie żel punktowy do cery trądzikowej marki Mediqskin, który kiedyś był dla mnie genialny.


Nie wiem, co się stało, ale po jego nałożeniu skóra w obrębie pryszcza strasznie się zaczerwieniła, została tak jakby poparzona. Nie wyglądało to dobrze, ja byłam przerażona, bo średnica tego zaczerwienienia wynosiła 2-3 cm. Zaczęłam używać wtedy specjalistycznego olejku pielęgnacyjnego i on faktycznie trochę mi pomógł. Z racji, że otrzymałam kurację, to oczywiście go odstawiła i zaczęłam stosować te produkty nawet 3 razy w ciągu dnia (zwłaszcza serum i krem na noc). Używałam ich częściej przez to, że ćwiczę (zawsze po treningu myję twarz i dodatkowo nakładam produkty pielęgnacyjne).


Zawsze mam problem z zużyciem serum, ale to wybielające marki NovaClear dobiło dna właśnie dwa dni temu. Jego konsystencja bardzo mi odpowiadała, bo było lekko żelowa, łatwo się nakładała i szybko wchłaniała. Był to produkt bezzapachowy, dlatego też go tak bardzo polubiłam. Trudno byłoby mi ocenić działanie samego serum, właściwie jest to trudne, bo jak wiadomo, ono ma za zadanie wspierać działanie innych produktów, dlatego postanowiłam napisać o wszystkich produktach w jednym poście.


Jak oceniam wybielający krem na dzień marki NovaClear? Dobrze, choć jego dość toporna konsystencja przeszkadzała mi na początku (trudno się go rozprowadzało). Krem jednak robił to, co miał robić, a mianowicie bardzo dobrze ochraniał skórę przed działaniem szkodliwych promieni słonecznych UVA/UVB i faktycznie wyrównywał koloryt skóry. Nie używałam żadnego produktu dodatkowo nawilżającego, podczas gdy używałam kosmetyków z linii Whiten, bo tego nie potrzebowała moja skóra, bo te produkty same dobrze sobie radził z tym zadaniem.


Wybielający krem na noc zaskoczył mnie lekką konsystencją, był świetnym uzupełnieniem wybielającego kremu na dzień marki NovaClear. Nie był za lekki ani za ciężki, bardzo miło mi się go używało. Skóra po jego użyciu stawała się bardzo miła w dotyku i bardziej gładka. Z linii kosmetyków Whiten używałam również wybielającego żelu do mycia twarzy, sięgałam po niego najczęściej, dlatego on się skończył dużo wcześniej. Sprawdził się, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, bo dobrze oczyszczał skórę twarzy i nie powodował podrażnień.


Gdy używałam tych produktów, to nie mogłam wykonywać makijażu, zrobiłam to kilka razy, ale nie skończyło to się dobrze. Te kosmetyki nie współgrają z żadnym podkładem dobrze (fluid się „waży”). Produkty jednak oceniam na pięć, bo wpłynęły bardzo dobrze na moją cerę. Zresztą, jeśli śledzicie mnie na Instagramie to pewnie zauważyliście, że to przebarwienie na czole prawie już znikło. Mam nadzieję, że całkowicie się go pozbędę! Trzymajcie kciuki! Na bliznę na policzku nie wpłynął już tak dobrze ten zestaw produktów z linii Whiten, ale liczę na to, że pewnego dnia już jej nie zobaczę w lusterku!


Gdy używałam tych kosmetyków, to zauważyłam, że na mojej twarzy nie pojawiało się tyle niedoskonałości co zawsze! Ba! Nawet te czarne nie estetycznie wyglądające zaskórniki na nosie nie występowały w tak dużej ilości, jak zawsze! Myślę zatem, że te produkty działają również przeciw niedoskonałościom! Czego mi zabrakło w tym zestawie kosmetyków z linii Whiten? Toniku, który ma za zadanie przywrócić skórze odpowiednie pH. Teraz zmieniam produkty pielęgnacyjne, ale dalej ciekawią mnie te dostępne na www.diagnosis.pl Teraz szczególną uwagę zwróciłam na kosmetyki do pielęgnacji skóry po zabiegach medycyny estetycznej z nowej serii Repair również marki NovaClear, z jaką się polubiłam!

Koniecznie dajcie mi znać czy znacie powyższe produkty!

Jak wygląda mój naturalny i tym samym pełny makeup?  Ciekawi? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco na to pytanie, to odtwórzcie poniższe wideo!


Jeśli pojawiły się jakieś błędy w poście (literówki itp.), to przepraszam, ale wychodzę z założenia, że skoro nie idzie to do gazety, to się nie liczy! Prawda jest taka, że ja często czytam post po publikacji (albo nie robię tego wcale), wiem nie najlepsza metoda, ale co zrobię tak już mam! Co jeszcze mogę dodać... Wpadajcie do mnie na instagrama @nieznanapoznana jaki @niedokoncakosmetycznie

wtorek, lutego 12, 2019

Co z tymi kremami pod oczy jest nie tak? Bioliq, Estée Lauder, Clinique

Estée Lauder to marka luksusowych kosmetyków, ale jakoś nigdy specjalnie mnie nie interesowała. Zaciekawiła mnie tak naprawdę, wtedy gdy zrobiło się głośno o podkładach Double Wear. Bardzo byłam ciekawa tego kryjącego podkładu. Przetestowałam go i powiem Wam, ja osobiście oceniam go źle. Owszem, gdy go nałożyłam na twarz, to naprawdę podobał mi się efekt, cera bardzo ładnie wyglądała, była gładka, nieskazitelna. Jego kolor (bone) wydawała się wtedy dla mnie idealny. Czar prysnął jednak zaraz po tym, gdy podkład całkowicie zastygł. Cera był tak bardzo matowa, tak bardzo czułam ten podkład na twarzy, że marzyłam, by tylko zmyć makijaż zaraz po wyjściu pracy.


Nie wiem, jak to się stało, ale on, zamiast ściemnieć na twarzy, to stał się jaśniejszy, pewnie jesteście w szoku, gdy to czytacie, ale uwierzcie mi, ja też byłam, gdy to zaobserwowałam po kilku godzinach, gdy zobaczyłam się w lustrze. Jak widać moje pierwsze zderzenie z marką Estée Lauder nie było najlepsze. Jak było później, gdy przetestowałam krem pod oczy Resilience Lift Eye? Ciekawi? To czytajcie dalej! Moja skóra nie jest dojrzała, ale postanowiłam przetestować ten krem, bo już od dawna sięgam po przeróżne kremy anti-aging, jedne lubię bardziej jedne już mniej, ale tak to już bywa, nie z wszystkim da się polubić. Nie ukrywam, chciałam, aby ten krem dobrze działał, oczekiwałam od niego tego wszystkiego, co zapewniają mi inne kremy i to tańsze często nawet dziesięciokrotnie od tego produktu.


Głównie zależało mi na dobrym nawilżeniu i ten krem owszem nawilżał, ale nie w taki sposób jak inne kremy, które używałam dotychczas. Jego gęsta konsystencja mnie zmyliła, myślałam, że dzięki temu, że jest taka, a nie inna, to ten krem będzie bardzo dobrze nawilżał, a jednak myliłam się bardzo. Ten krem w porównaniu z innymi naprawdę słabo nawilża. Po rozprowadzeniu pozostawia po sobie filmy ochronny, ale nie taki delikatny jak inne kremy. Jego wchłanialność nie oceniam niestety najlepiej. Owszem skóra po jego użyciu jest bardziej gładka i miękka, ale wiele kremów z niższej półki cenowej działa podobnie, a nawet lepiej. Bardzo chciałam się polubić z tym kremem, ale niestety. Muszę przyznać, że nie spełniał moich oczekiwań, dlatego ja sama nie oceniam go dobrze.


Być może inne osoby go lubią i jest to zrozumiałe, bo każdy ma inną skórę i wymagania ja natomiast ja nie polubiłam się z nim. Efekt rozświetlenia owszem na pewno jakiś tam zapewniał, ale jak wiecie, to nie jest dla mnie najistotniejsze. Starczył mi na długo, używałam go około dwóch miesięcy. Chciałabym powiedzieć, że jest dobry, że taki okazał się być dla mnie, ale niestety nie mogę. Pod makijażem dobrze się sprawował, korektor ładnie wyglądał nałożony na niego. Jeśli chcecie, to oczywiście wypróbujcie go, to jest tylko moja subiektywna opinia na jego temat. Nie lubię pisać o produktach, jakie mi się nie sprawdziły, ale jednak jak widać, tak dziś zrobiłam. I właśnie dziś akurat ten post będzie dotyczył takich produktów, które niestety okazały się być nie najlepsze dla mnie lub nie spełniły moich wszystkich wymagań.


Markę Bioliq bardzo lubię, dlatego postanowiłam wypróbować krem nawilżający pod oczy 25+ i tak szczerze okazał się być nieco lepszy od tego powyższego kremu z Estée Lauder, ale nie wywarł na mnie niesamowitego wrażenia. To dobry krem, ale nie bardzo dobry, bez wahania można po niego sięgać i myślę, że też to kiedyś zrobię ponownie, bo nawet dobrze nawilża, owszem, nie zapewnia takiego efektu jak mój ukochany krem pod oczy z Oillan czy też Dr. Konopka's, ale jednak dobrze działa. Nie jest zły, ale nie jest bardzo dobry. Nie pamiętam, jak szybko go zużyłam, ale chyba też mi starczył na tyle, co ten z Estée Lauder. Szybko się wchłaniał, ładnie się rozprowadzał. W zasadzie to wszystko, co chciałam o nim napisać. Jak możecie zauważyć, ostatnio sporo pojawia się postów o kosmetykach do pielęgnacji skóry, ale prawda jest taka, że mam spore opóźnienia w publikacjach.


Zdjęcia tego kremu wykonałam w sierpniu 2018 więc no trochę dawno, nie miałam jednak czasu na napisanie recenzji, teraz go mam więc nadrabiam zaległości. Korzystając z okazji też postanowiłam Wam wspomnąć o płynie do demakijażu oczu do wszystkich rodzajów skóry marki Clinique. Co o nim myślę? Tak krótko to trochę mnie zawiódł, bo nie okazał się być tak delikatny, jak bym tego oczekiwała (gdy jego niewielka ilość dostała się do oka to powodował pieczenie). Czy polecam? Jeśli nie macie wrażliwych oczu, a macie ochotę go przetestować, to zróbcie to, bo jak wiadomo, u każdego zawsze co innego się sprawdzi. Koniecznie dajcie mi znać czy znacie powyższe produkty!


Tutaj zamieszczam Wam też link do wideo, które nagrałam, gdy jeszcze używałam kremu pod oczy Este Lauder i bardzo dobrego kremu do twarzy marki Sisley, o jakim napisałam niedawno na blogu. Napiszcie też, jakie Wy polecacie produkty do pielęgnacji delikatnej skóry wokół oczu! To wszystko na dziś! Pięknego dnia!

Jeśli pojawiły się jakieś błędy w poście (literówki itp.), to przepraszam, ale wychodzę z założenia, że skoro nie idzie to do gazety, to się nie liczy! Prawda jest taka, że ja często czytam post po publikacji (albo nie robię tego wcale), wiem nie najlepsza metoda, ale co zrobię tak już mam! Co jeszcze mogę dodać... Wpadajcie do mnie na instagrama @nieznanapoznana jaki @niedokoncakosmetycznie

poniedziałek, lutego 04, 2019

Twoje zdjęcia z Google+ znikną! Utwórz archiwum ze swoimi danymi z usług Google przed 2 kwietnia!

Jeśli przeczytałeś tytuł mojego wpisu i się zdziwiłeś. W Twojej głowie pojawiło się pytanie: Ale jak to? To wyobraź sobie, ja miałam dokładnie tak samo, gdy przeczytałam napis na żółtym tle, dokładnie taki: „Twoje osobiste konto Google+ przestanie być aktywne 2 kwietnia 2019 r.” kilka dni temu, gdy weszłam na Google+. Byłam przerażona! „Przecież wszystko jest połączone z Google + blog, konto na YouTube.” - pomyślałam. Szybko zatem weszłam w ustawienia użytkownika na blogger i zmieniłam profil użytkownika z Google+ na Blogger, aby uchronić bloga, aby móc się do niego potem logować z YouTube już nie było to możliwe tak jak kiedyś, więc już machnęłam na to ręką. Nie wiem, dlaczego na taki pomysł wpadłam  ale wiem, że jednak dobrze, że tak zrobiłam, a przekonacie się o tym, gdy dotrwacie do końca tego wpisu i nie ominiecie tematu komentarzy, który też tu poruszę!

Edycja:
Błąd na temat komentarzy, tu znajdziecie informacje: https://forum.blogowicz.info/topics105/blogger-2019-wylaczenie-uslugi-google-plus-na-blogspocie-vt11549.htm


Zaczęłam szukać informacji, dodałam nawet post na Forum Pomocy Google+. Strasznie spanikowałam a najbardziej, wtedy gdy przeczytałam w artykule „Twoje osobiste konto Google+ przestanie...” o usunięciu zdjęć i filmów z Google+ znajdujących się w Archiwum albumów i na stronach Google+ żadnego linkowania do konkretnej strony, nic postanowiłam zatem znaleźć artykuł, gdzie Archiwum albumów będzie podlinkowane.

Tu masz link do artykułu: https://support.google.com/plus/answer/9195133

Szukałam zatem odpowiedzi. Zaczęłam sprawdzać artykuły na: https://support.google.com znalazłam ten:

I jak widać (kliknij i zobacz TU) archiwum albumów Google jest podlinkowane do https://get.google.com/albumarchive 

Trafiłam też na ten wpis:

Tu zauważyłam podlinkowanie Archiwum albumów (czyli tej frazy, której szukałam) do https://get.google.com/albumarchive zatem wszystko wskazywało już na to, że właśnie znalazłam, to czego szukałam. Ale dalej nie wiedziałam co zniknie na sto procent.

Zadałam pytanie na temat usunięcia kont osobistych Google+ jednemu blogerowi, który uważa, że każda książka ma błędy. Myślałam, że odpowie, przeliczyłam się, nie raczył nawet odpisać. Nie cierpię kogoś o coś pytać, ale to mnie przeraziło, wiec postanowiłam jednak to zrobić. Jak widać, tylko straciłam czas, na pisanie wiadomości.

Zaczęłam szukać informacji i nikt nie napisał o tym. Nie byłam pewna, bo nikt mi tak samo, jak innym osobom z forum nie odpowiedział na pytanie, co tak dokładnie usunięte z Archiwum albumów, który ten folder, bo ani ja a nikt inny z forum nie znalazł na https://get.google.com/albumarchive folderu oznaczonego charakterystycznym czerwonym kółkiem G+ (ja nie znalazłam takiego u siebie i inni też, bo jak widać nikt z nas nie dodawał zdjęć na Google+).

Założyłam zatem nowego bloga, by sprawdzić, gdzie będą się zapisywać moje zdjęcia po wrzuceniu ich w konkretne miejsca. Co się okazało? Natychmiast po założeniu nowego gmaila i bloga już nie tworzy się profil Google+ . Jeśli nie dodamy zdjęcia do profilu Google, to nie utworzy się też już jeden konkretny folder G (zobacz na poniższej grafice, o czym mowa), w jakim znajdują się zdjęcia profilowe wybrane w usługach Google, takich jak Google+, Gmail czy Hangouts). Jak widać, wystarczyło w niego wejść i przeczytać, aby dowiedzieć się gdzie są zapisywane na przykład zdjęcia profilowe z Google Plus, ja pominęłam czytanie albo nie weszłam wcale w ten folder (już dokładnie nie pamiętam).


Szkoda, że nikt nie podlinkował w tym artykule „Twoje osobiste konto Google+ przestanie...” słów: Archiwum albumów do konkretnego miejsca, bo wtedy nie musiałabym tyle szukać (dot. https://get.google.com/albumarchive).

Edycja:
Co zatem zniknie na pewno? *Dodaje informację, bo napisałam chaotycznie. Usunięte zostaną zdjęcia i filmy z Google+ znajdujące się w Archiwum albumów i na stronach Google+.


Jak będzie z komentarzami? Wszystkie dodane za pomocą Google+ zostaną niestety usunięte dlatego, jeśli chcecie, aby Wasze teraźniejsze komentarze u innych pozostały to koniecznie zacznijcie dodawać je z profilu Blogger, a nie Google+ Jak się przełączyć na blogger? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie na moim instagramie @niedokoncakosmetycznie w wyróżnionej relacji Google+


Co mogę jeszcze dodać... Myślę, że mimo wszystko warto utworzyć archiwum ze swoimi danymi z usług Google już dziś, bo wiecie, różnie może być w przyszłości.

Tutaj link: https://takeout.google.com/settings/takeout/custom/circles,plus_one,plus_communities,stream

Ja zostaje nadal na blogger, choć chwile myślałam o tym, aby przejść na wordpress - wszystko było to spowodowane niepotrzebną obawą przed utratą zdjęć ze wpisów. Nie zrobię chyba też tego w przyszłości, mimo, że tak dużo ludzi poleca to zrobić, bo zbyt długo pracowałam nad szablonem swojego bloga nad przekształceniem go z angielskiego na polski. Dłubałam, przy nim jakieś dwa dni w HTML. Za dużo czasu na to poświęciłam, dlatego zostanę tutaj, bo tu mi dobrze!

Zapraszam do edukacyjnej grupy dla blogerów: https://www.facebook.com/groups/BloggerPolska/?hc_location=ufi

Koniecznie dajcie znać czy słyszeliście już o wyłączeniu kont indywidualnych Google+! Napiszcie, co o tym myślicie!

*Jeśli pojawiły się jakieś błędy w poście (literówki itp.), to przepraszam, ale wychodzę z założenia, że skoro nie idzie to do gazety, to się nie liczy! Prawda jest taka, że ja często czytam post po publikacji (albo nie robię tego wcale), wiem nie najlepsza metoda, ale co zrobię tak już mam! Co jeszcze mogę dodać... Wpadajcie do mnie na instagrama @nieznanapoznana jaki @niedokoncakosmetycznie

I to wszystko na dziś! Życzę Wam pięknego dnia!