Czy cienie glinkowe marki Annabelle Minerals są trwałe?
Jeśli wykonuje makijaż to pełny, wtedy podkreślam brwi, oczy, usta i oczywiście robie wszystko, aby moja cera stała się jednolita, ale nie wyglądała jak biała kartka papieru. Najbardziej lubię zaznaczać brwi cieniem, bo akurat ten cały proces u mnie przebiega szybko. Oczy lubię malować, ale bardzo naturalnie, uwielbiam brązy i beże, ale tylko niektóre odcienie.
Za każdym razem sięgałam po jeden i ten sam beżowy cień do powiek FREEDOM SYSTEM MATTE nr. 328, bardzo trudno było mi zatem przetestować coś innego. Gdy jednak podjęłam decyzje o tym, by wypróbować coś nowego z tej kategorii, a dokładniej cień glinkowy Milkshake marki Annabelle Minerals to równocześnie też sięgnęłam po cień glinkowy Almond Milk.
Gdy nałożyłam drugi cień w kolorze delikatnego, chłodnego fioletu, który bardzo mi się podobał w słoiczku, szczerze trochę się załamałam, bo wyglądał fatalnie na ruchomej powiece, nie prezentował się tak, jak tego oczekiwałam.
Pomyślałam wtedy tylko o jednym, czyli zmyciu makijażu, ale jeszcze przed tym sięgnęłam po mój niezawodny brązowy cień do powiek FREEDOM SYSTEM DS nr. 457, gdy go połączyłam z tym nieszczęsnym cieniem (tak w tamtej chwili o nim pomyślałam), to automatycznie cały makijaż wyglądał już naprawdę dobrze. Zdecydowałam, że jeszcze zaryzykuje i sięgnę po mineralny cień do powiek (Frost Arboreal F21), jaki dawno nie używałam marki Era Minerals.
To był strzał w dziesiątkę! Dzięki temu, że odważyłam się jeszcze poeksperymentować, ominęło mnie żmudne zmywanie makijażu, co oczywiście bardzo mnie ucieszyło. O samych cieniach muszę napisać, że naprawdę łatwo się nakładają, świetnie łączą się z innymi cieniami, nie osypują się bardzo podczas wykonywania makijażu, a nawet bym powiedziała, że sprawiają mniej kłopotu, niż te prasowane, co jest dla mnie oczywiście ogromnym plusem.
Jeśli chodzi o trwałość, to nie zauważyłam, aby cokolwiek się z nimi działo na powiece, jak dla mnie ładnie się trzymają, bo nawet po treningu na siłowni dobrze wyglądały, co myślę, że samo mówi za siebie. Nie uczuliły mnie, ich forma bardzo mi się spodobała, a to wszystko przez to, że ostatnio miałam problem ze swoimi jednym prasowanym cieniem.
Mnie kusi cień Vanilla od Annabelle Minerals ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię te cienie. Mam odcień o nazwie NOUGAT :) Dla mnie jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję, byłam bardzo ciekawa tych cieni. Używam podkładu i różu z tej firmy już od dawna, na cienie się "czaję", póki co są (jak zwykle) ważniejsze wydatki. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Nie znam ich, ale nie mówię im nie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne są te produkty z annabelle minerals. Koniecznie wypróbuj innych produktów :)
OdpowiedzUsuńA ja nie przepadam za mineralami, ogolnie nie trzymaja sie mojej skory, choc kolorki piekne <3
OdpowiedzUsuńBardzo lubie cienie Anabelle, ale faktycznie nie lubie ich aplikacji :/
OdpowiedzUsuńLubię cienie tej marki :)
OdpowiedzUsuńLubię te cienie ❤
OdpowiedzUsuńLubię ich pudry, ale cienie u mnie się nie sprawdziły, niestety
OdpowiedzUsuń